Dołączył: 2011-10-01 Miasto: Liczba postów: 2075 26 kwietnia 2017, 10:25 Jak tam Wasze plany wakacyjne? Jeśli wybieracie się nad polskie morze to lepiej się spieszcie z rezerwacjami, wolnych miejsc już malutko zostało:)Myśmy wczoraj zaklepali miejscówkę, cieszę się bo od 3 lat nigdzie nie wyjeżdżaliśmy, polskie morze mi się marzy już od dawna... Ale teraz mnie męczą myśli organizacyjne. Jak ogarnąć to wszystko z dwulatkiem żeby nie była to męczarnia dla nas i dla niego tylko super wakacje. Macie jakieś rady? Najbardziej boję się samej podróży - ze śląska nad morze to około 10 godzin jazdy (chcemy w godzinach nocnych jechać) no i nocy w nowym miejscu, bo synek nie jest z tych co padną gdzie popadnie, raczej przywiązany jest do swoich rytuałów, swojego łóżeczka, itp. W dzień jakoś sobie poradzimy, woda i piasek plus zabawki, to chyba wystarczające atrakcje dla jakieś wskazówki co do tych dwóch kwestii? Czy taki maluch wytrzyma te 10 godzin w foteliku (mam nadzieję, że będzie spał), czy często trzeba robić mu przerwy? Jakieś sposoby na zasypianie w nowym miejscu? Dołączył: 2013-01-21 Miasto: Katowice Liczba postów: 723 26 kwietnia 2017, 11:48 Ja byłam w zeszłym roku w Chorwacji z córką 1,5 roku. Spokojnie dała radę - trochę spała (wbrew pozorom dość późno nam usnęła w aucie), trochę się bawiła. Mieliśmy kilka postojów na siku i jeden taki dłuższy jak zaczynał się dzień (też jechaliśmy w nocy). Co do samego pobytu na miejscu to miała w ciągu dnia tyle atrakcji, że padała wieczorem. Po podróży też padła. Fakt faktem pilnowaliśmy, żeby tak jak w domu chodziła spać o konkretnej godzinie po kolacji,kąpaniu i czytaniu bajki. mirabelka2014 26 kwietnia 2017, 11:48 Mam dzieci w wieku 8 i 6 lat. Nad polskie morze jezdzimy co roku od 12 lat:) Raz tylko nie pojechalismy - gdy urodzil sie syn - pod koniec kwietnia, wiec wtedy uznalismy, ze z takim maluchem nie jedziemy. Ale od kiedy skonczyl roczek to jezdzimy co roku. Corka urodzila sie w styczniu, a w sierpniu tez juz zabralismy ja na wakacje:) Mieszkam w woj. łodzkim (ale nie w Lodzi, do Lodzi mamy spory kawalek) wiec tez podroz nad morze jest dluga, choc teraz od kiedy jest autostrada to jest juz super, bo we wczesniejszych latach podroz trwala bardzo dlugo! My zawsze jezdzimy na Polwysep Helski:) Mysle, ze taki dwulatek spokojnie zniesie taka podroz. Moje dzieci zawsze spaly - tez wyruszamy noca. Ale oni nigdy nieli ze spaniem problemow. Nie wiem jak twoje dziecko, ale na pewno sobie poradzicie. Przerwy i tak pewnie bedziecie robic, przeciez taka przerwa przyda sie tez kierowcy, chyba nie zamierzacie tyle godzin jechac bez zadnego postoju? Jesli idzie o spanie w nowym miejscu to tez chyb nie powinno byc problemu - po dniu pelnym wrtazen spedzonym na plazy, kapieli w korzu i innych atrakcjach diecko padnie wam wieczorem jak mucha:):) Moje dzieci zasypialy od razu, a my w tym czasie normalnie ogladalismy tv, chodzilismy po pokoju, czasem zajrzeli znakomi na mini imprezke:) dzieciom nic nie przeszkadzalo, choc normalnie potrzebowali ciszy, by zasnac:)Takze na pewno wszystko bedzie dobrze:) Zycze udanego wypoczynku, no i pogody przede wszystkim:) bo trafic pogode nad Baltykiem to jak wygrana w lotto niestety...A do jakiej miejscowosci sie wybieracie? Dołączył: 2011-10-01 Miasto: Liczba postów: 2075 26 kwietnia 2017, 12:32 Postoje na pewno będą, ale krótkie - kawa, kanapka, siku... Młodego pewnie trzeba będzie wybudzać, mam nadzieję, że jakoś się odnajdzie w tym zamieszaniu nocnym. Ale kości rozciągnąć musi przecież:) Jedziemy do Karwii, pierwszy raz. mayuko Dołączył: 2012-09-23 Miasto: Warszawa Liczba postów: 5892 26 kwietnia 2017, 12:36 Ojej...to dokąd jedziecie, ze aż 10 godzin wyliczyłaś? Wydaje mi się, ze dwulatek spokojnie prześpi Wam noc w samochodzie. Ja ze swoja córką wybierałam jednak podróż pociągiem ( jeździliśmy dość często na trasie Warszawa-Stargard), ze względu na to, ze w pociągu mogła się poruszać. Kilka razy samochodem na tej samej trasie również przetrwała, aczkolwiek bez przystanków na "pobieganie" się nie obeszło. mirabelka2014 26 kwietnia 2017, 12:44 Postoje na pewno będą, ale krótkie - kawa, kanapka, siku... Młodego pewnie trzeba będzie wybudzać, mam nadzieję, że jakoś się odnajdzie w tym zamieszaniu nocnym. Ale kości rozciągnąć musi przecież:) Jedziemy do Karwii, pierwszy raz. Super wybór! świetna miejscowośc dla rodzin z dziećmi:) byliśmy tam już 5 razy:) piekna szeroka plaza, miasteczko tez bardzo urokliwe:)Mysle, ze podroz bedzie krotsza, bo wlasnie autostrada mozna szybko smignac:) Dołączył: 2011-10-01 Miasto: Liczba postów: 2075 26 kwietnia 2017, 13:09 Wiecie co, strzelam z tym czasem na oko, ostatnio nad morze jechaliśmy 5 czy 6 lat temu i tyle to wtedy zajęło (Władysławowo). A nie wiem czy się jakieś korki nie trafią czy coś. Oby poszło szybciej. Dołączył: 2009-11-08 Miasto: Londyn Liczba postów: 1794 26 kwietnia 2017, 13:21 Ja bym śpiącego dziecka nie budziła, to otwieranie puszki Pandory ;) My w długą podróż wybraliśmy się z roczniakiem, łącznie z postojami zajęło nam to grubo ponad 12 godzin (nie pamiętam dokładnie), wyjechaliśmy jakoś o 3-4 rano, wpakowaliśmy go w fotelik w piżamce, nawet nie zdążył sie rozbudzić, spał chyba do 8, dla niego to długo, planowaliśmy zrobić postój o 6 ale jechaliśmy tak długo dopóki spał. Potem zrobiliśmy długą przerwę 2 godziny, potem znowu trochę w samochodzie, potem kolejna przerwa i tak to zaplanowaliśmy, żeby kolejną drzemkę miał znowu w samochodzie. W sumie zatrzymaliśmy się 3 razy, raz długo na stacji benzynowej przy autostradzie, raz krótko i znowu raz długo w małym miasteczku, poszliśmy tam na spacer, żeby trochę odpocząć od samochodu i żeby mały mógł trochę pobiegać i się się strasznie bo on nie znosi siedzieć w miejscu a o dziwo poszło bardzo dobrze. Miałam cały worek małych zabawek, książeczek, przekąsek (skorzystał tylko z kilku rzeczy), a przypuszczam, że z dwulatkiem można się już bawić w jakieś zabawy słowne, piosenki, czy szukanie jakiejś postaci w książeczkach. Myślę, że książki z serii Ulicy Czereśniowej mogą się dobrze spisać. U nas dobrze sprawdziły się ruchome magnesy i blaszka do ciasta (magnesy przyczepiają się do blaszki i można z nich układać różne rzeczy, figury itp.). Warto też wziąć ze sobą jakąś książeczkę, zabawkę, której dziecko nie zna, wiadomo, że jak jest nowe to jest szansa, że będzie trochę dużej zajmujace. AnnaHannaa Dołączył: 2016-08-19 Miasto: Liczba postów: 222 26 kwietnia 2017, 13:28 Ja jeżdżę z dziećmi od 6 miesiąca ich życia co rok a starsza ma teraz 7. Jestem też z południa Polski i głównie włochy i chorwacja . Podróże od 7 do 12 rada jedz przez noc i jedna zasada NIGDY WYBUDZAJ dziecka . Nasz rekord to ok 7 godz bez przerwy mieliśmy sie zatrzymać jak sie obudzi roku i roku wtedy a ze się nue obudzili to od 3 rano dojechaliśmy akurat na śniadanie ☺Jak masz tablet to nagraj bajki wrazie czego Dołączył: 2009-11-08 Miasto: Londyn Liczba postów: 1794 26 kwietnia 2017, 13:31 A co do zasypiania to nie przewidzisz, jedne dzieci padną wyczerpane po całym intensywnym dniu, a innym będzie trudno, jak z dorosłymi ;) Na pewno stosujcie tę rutynę, jaką macie w domu. Zabierzcie jego kocyk, misia, lampkę nocną czy co tam macie, kilka drobiazgów, które skojarzą mu sie z domem i ze spaniem. Jak dojedziecie na miejsce i mały trochę ochłonie, niech pomoże wam sie rozpakować, pokażcie gdzie jest jego łóżeczko, włóżcie tam razem jego piżamkę, kocyk itd., i niech to czeka na wieczór czy na drzemkę. Nie zostawiajcie tego na sam koniec, niech mały ma czas się oswoić z nowym miejscem, żeby nie było szoku, że nagle musi tu zasnąć i nie wie o co chodzi. Dwulatek już jest kumaty, więc zrozumie o co chodzi. A to czy mu się uda spać to inna sprawa ;) Nasz w domu i tak sie sporo budzi więc jak wyjeżdżamy to nie ma wielkiej różnicy :P
Kiedy nie miałam jeszcze dziecka, wydawało mi się, że wystarczy moje odpowiednie podejście, otwartość na nowe doświadczenia i trochę odwagi, a każdy wyjazd z maluchem będzie jak bułka z masłem. Jak zwykle w takich przypadkach, rzeczywistość zweryfikowała moje poglądy. Mając ponad dwuletnie dziecko nie odważyliśmy się jeszcze udać za granicę (aczkolwiek plany już są), za to zaliczyliśmy już trzy wyjazdy nad polskie dwa, z pięciomiesięcznym niemowlakiem i ponad rocznym brzdącem, polegały głównie na zabraniu ze sobą masy tobołów, a potem przetrwaniu jakoś z dnia na dzień pobytu przy niezbyt sprzyjających warunkach pogodowych z łapaniem w międzyczasie krótkich chwil oddechu. Trzeci wyjazd natomiast, poza zwyczajowym charakterem cygańskiego taboru, czy też, jak kto woli, objuczenia niczym u pustynnych dromaderów, był zgoła różny od poprzednich dwóch. Czym się różnił? Miał znacznie więcej zalet! Jeśli więc wahacie się czy wybrać się na wakacje z dwulatkiem, poznajcie dziś moje zdanie na ten jest noweNawet jeżeli, tak jak my, byliście już wcześniej z dzieckiem na podobnych wakacjach, nie będzie już ono nic z nich pamiętać. Co za tym idzie – przy każdym kolejnym doświadczeniu będzie wam towarzyszyć ta sama podnieta i niczym niezmącona cudowna dziecięca radość. Morze? Mosie, mama, mosie! Kamyki? Kamulek, kamulek! Zrywanie trawy i kwiatków? Plosie powtórzone razy tysiąc przy wciskaniu ich w maminą rękę. Wszystko jest nowe, wszystko jest świeże. Coś pięknego!Codziennie cieszy to samoTrochę na podobnej zasadzie wszystkiego, co jest nowe, dwulatka każdego dnia cieszy to samo, co sprawia, że niekoniecznie musimy się bardzo wysilać wymyślając codziennie inne atrakcje. Bujane samochody na dwuzłotówkę? Możemy je wałkować przez cały dzień po kilka razy, za każdym razem tak samo się z nich ciesząc (mniej cieszy się z nich nasz portfel, ale czego nie zrobimy dla naszego szkraba, prawda?). Ta sama reguła dotyczy automatów ze wspaniałej urody kulkami zawierającymi coraz to inne lub dokładnie te same, ale wciąż na nowo cieszące niespodzianki w rodzaju rozciągających się glutów, naszyjników z czaszką czy laleczek voodoo. Jest radocha!Piasek jest ulubioną zabawkąWidzieliście kiedyś dwulatka, który wpada w szał piaskowej zabawy? Dla mnie to absolutnie fascynujący widok. Wsypuje go, wysypuje, kopie, rzuca nim, zakopuje rodzicom stopy, niszczy babki, uklepuje. Jego najważniejszym orędziem jest łopatka, zaraz za nią w kolejce stoją grabki i wiaderko. Nie trzeba brać nic więcej, żadnych innych zabawek, bo piasek załatwia nam sprawę. Można się w nim do woli tarzać, przewracać i wygłupiać, a żadne pieniądze nie kupią nam lepszej zabawy. No, może istnieje jeszcze jedna, kusząca jeszcze bardziej niż piasek…Woda jest jeszcze bardziej ulubioną zabawkąWoda! Chlupanie! Plaskanie! Ochlapywanie! Bieganie w te i nazad od plaży do brzegu i z powrotem, robienie błota, skakanie po wodzie, wywracanie się do wody – wakacje są czasem, kiedy dwulatek na nowo odkrywa, że woda nie służy tylko do wieczornych kąpieli, a wręcz że te kąpiele stają się przy nowych wodnych atrakcjach dziwnie nudne. Z każdym kolejnym dniem wyjazdu woda kusi coraz bardziej, a pod koniec staje się już jedyną najbardziej upragnioną zabawką. I jak tu wytłumaczyć maluchowi, że następny raz najpewniej dopiero za rok… Aż żal kończyć takie wypoczynek nabiera nowego znaczeniaTo, czego być może na co dzień nie mamy czasu przetestować, na wakacjach z dwulatkiem zaczyna być możliwe. Wydawało nam się, że brzdąc źle zareaguje na włożenie go w fotelik rowerowy? Na wakacjach będzie tym zachwycony, a my nie dość, że zrobimy sobie wiele wspaniałych wycieczek, to obiecamy sobie jeszcze, że po powrocie odświeżymy zakurzone rowery i w takowy fotelik się zaopatrzymy. Do tej pory nasze dziecko nie bardzo chciało gdziekolwiek udawać się pieszo? Na wyjeździe wszystko będzie go ciekawić do tego stopnia, że pogna przed nami biegiem! A my tylko będziemy musieli za nim nadążać. A pozostając przy nadążaniu – to będzie naprawdę duże wyzwanie, kiedy zorientujemy się, że mały buntownik nagle wybiera zupełnie inne kierunki wycieczek, niż my…Czas docenić małe przyjemnościPozostańmy przy wycieczkach, bo to one właśnie nauczą nas najwięcej, ale i odkryją przed nami nowe zalety wyjazdu z dzieckiem. Jeżeli planujecie w miarę sprawne poruszanie się od punktu A do punktu B, szczerze radzę nastawienie się na dokładną odwrotność. Dwulatek preferuje wycieczki w rytmie slow. Dosłownie. Kwiatek? Trzeba go dokładnie powąchać brudząc sobie cały nosek pyłkiem. Patyczek? Koniecznie trzeba go podnieść! I tak jeszcze jeden patyczek, i kolejny… Uciechom nie ma końca! Co mamy dalej? Kamyk? Listek? Uf, udało nam się w pół godziny przejść jakieś 50 metrów. Jest sukces! Ale przecież po co się spieszyć, w końcu jesteśmy na wakacjach. A nasz nauczyciel wolnego stylu życia ma dwa nie stanowi problemuCóż to było za nudne życie, kiedy padający deszcz sprawiał, że nie miało się ochoty wychylić nosa spod dachu. Zaopatrzony w przeciwdeszczową kurtkę i spodnie oraz kalosze dwulatek pokaże nam, że jesteśmy śmiertelnie nudni! Przecież deszcze to niewyczerpane źródło radości! W każdej kałuży można skakać chlapiąc na wszystkie strony. Można wypłukać sobie ręce w deszczówce. Można biegać w deszczu nie przejmując się kompletnie tym, że pada nam prosto na głowę. Naprawdę, wakacje z dwulatkiem pokazują, że przejmowanie się prognozami traci sens, bo im gorsza pogoda, tym lepsza będzie zabawa. To chyba największa zaleta, prawda?A wy, jakie uroki wakacji z dziećmi odkrywacie w tym roku?Zapraszam do grupy mam, w której radzimy sobie, pomagamy i jesteśmy dla siebie przyjazne: KLIK. Czekam tam na Ciebie z niecierpliwością!
6NEWJ. 82 180 337 201 321 28 486 290 268